IN MY MIND/THEORY

Koronawirus – potrzebowaliśmy go! Sami się prosiliśmy! Czyli epidemia widziana z innej strony!

Każdy już rzyga tym tematem, wiem. Ja również, uwierzcie. Chcielibyśmy wrócić do normalności, zapomnieć, że to się wydarzyło… Koronawirus – top temat ostatnich miesięcy! Drażni, przeraża, a co niektórych wciąż śmieszy. Jednak mało kto zauważa, że to musiało się wydarzyć! Sami się o to prosiliśmy, a wręcz potrzebowaliśmy tego! Dlaczego? Jak podejść do tematu epidemii wychwytując pozytywy?

Obiecałam sobie, że chcę żyć normalnie, bez zamartwiania się i przede wszystkim bez zawierania na blogu jakichkolwiek informacji o obecnej sytuacji. Miałam nie pisać o Koronawirusie, głównie dlatego, że nie jestem osobą, która posiada jakąkolwiek wiedzę w tym temacie. Chcę jednak Wam napisać co myślę o obecnej sytuacji bardziej z perspektywy filozofa, tak dość krytycznie oceniając to jak żyjemy, bo to mój blog, moje miejsce, gdzie dzielę się z Wami przemyśleniami.

Koronawirus – potrzebowaliśmy tego!

Zdaję sobie sprawę, że będzie sprzeciw, na to co napiszę, bo napiszę ostro. Potrzebowaliśmy tego! Koronawirus jest ostrzeżeniem dla nas, szansą na poprawę swojego życia. Dlaczego? Za długo żyjemy w świecie względnego spokoju i pokoju. Pokolenie, które pamięta wojnę jest już na wymarciu, a my, młode pokolenia pieprzymy farmazony „bóg, honor, ojczyzna” wspominając wojnę. Tylko, że my nie wiemy czym jest wojna! Znamy ją szczątkowo z lekcji historii, z filmów. Bronić kraju, umrzeć za kraj, to dumnie brzmi. Bzdura, ale jakoś to trzeba przekazać w pompatycznych słowach. Czy tak naprawdę chodziło o kraj? Ludzie walczyli, żeby przeżyć. Ludzie znosili ogrom niedostatku, upokorzeń, ale dzięki temu zrozumieli, co najbardziej się liczy w życiu. W pierwszej kolejności chodziło o życie, a kraj, miejscu skąd pochodzimy było sprawą drugorzędną. Życie właśnie! To życie się liczy, a nie to jak żyjemy. Gdy masz życie, gdy masz zdrowie możesz myśleć o innych życiowych wygodach.

Potrzebowaliśmy terapii szokowej. Wypadki, morderstwa nie robią już na nas wrażenia. Nawet ataki terrorystyczne przestały nas przerażać. Oswoiliśmy się z tym. Żyliśmy w mydlanej bańce, a niektóry wciąż żyją. Witamy w życiu drodzy Państwo! Życie to nie tylko stan zdrowia i pławienie się w luksusach. Życie to nieprzewidywalność. Koronawirus nam o tym przypomniał. Nowy, nieznany, nie do końca poznany i dlatego wywołuje taką panikę i lęk.

Sprawdzian i lekcja życia w jednym…

Właśnie przechodzimy sprawdzian z przygotowania do życia, z odpowiedzialności za siebie i innych! Dostaliśmy lekcję, z której możemy wiele wynieść, nie spieprzmy tego. Na czym to polega? Zatraciliśmy się w hedonizmie, konsumpcjonizmie. Zrobiliśmy się wygodni i rządni luksusów, a teraz jesteśmy jak małe rozwydrzone dzieci, którym zabrało się zabawki. Do tej pory liczyła się kasa, żeby było na wyjście do restauracji, do kina, na zakupy podczas wyprzedaży. Staliśmy się upośledzeni. Gotowanie poszło w odstawkę, bo przecież można kupić gotowe. Uprawa własnego ogródka jest blee, bo to zajęcie dla ludzi bez jakiegokolwiek obycia życiowego. Nie chcieliśmy tego co dobre jakościowo, przyjazne naturze i droższe, ale chcieliśmy tanio i jak najwięcej. Zaśmieciliśmy świat! Liczyła się tylko przyjemność z brania i posiadania kolejnych dóbr. Tym samym zepchnęliśmy zdrowie na dalszy plan, bo najpierw trzeba mieć samochód, dom, a na coś umrzeć też trzeba, więc po co się tym zdrowiem przejmować za młodu.

Zaślepieni konsumpcjonizmem żyliśmy z dnia na dzień, często na kredyt, bez jakichkolwiek oszczędności, bo przecież skoro mamy dopływ kasy z racji pracy to można. I nagle bańka pękła, pojawił się Koronawirus. Życie się zatrzymało. Pojawiła się niepewność co będzie jutro. Czy mamy większe oszczędności, czy będzie dopływ kasy, czy uda się opłacić kredyt, podatki i inne zobowiązania? Chwilowy areszt domowy i zderzenie z rzeczywistością, że jednak warto było się nauczyć gotować, że ten swój ekologiczny ogródek na balkonie lub a domem to jednak jest dość przydatny.

Do tego doszedł test z odpowiedzialności za zdrowie swoje i innych. Niektórzy go już oblali w punkcie wyjścia, wyjeżdżając w terany zarażone i śmiejąc się, że „to tylko zwykłe przeziębienie”, a teraz płaczą i rozpaczliwie szukają powrotu do domu, bo utknęli w Państwie Środka lub Włoszech. Ciekawa, jestem czy nadal uważają, że warto było jechać tylko po to, aby wpłacona kasa na podróż nie poszła na marne… Włosi swoim niezdyscyplinowaniem pokazali, do czego ono może doprowadzić. Mamy wybór, możemy siedzieć w domach, a co a tym idzie, czyste sumienie, że zadbaliśmy o siebie i innych, ale możemy też mieć w dupie akcję #zostańwdomu, tylko wtedy bądźmy konsekwentni, bez łez, że chorujemy albo nasi bliscy umierają.

Przewartościowanie życia

Przymusowe zwolnienie tempa daje nam możliwość pomyśleć, czy do tej pory dokonywaliśmy właściwych wyborów. Wejdę teraz głębiej w sposób naszego życia, który oczywiście wynika z powyższych, czyli konsumpcjonizmu i hedonizmu. Domowa kwarantanna i niejako jesteśmy skazani na życie z rodziną non stop. Partner, z którym mijaliśmy się każdego dnia, nagle siedzi z nami i okazuje się, że po tygodniu mamy siebie dość! Ludzie narzekają, że muszą być z drugim człowiekiem dzień w dzień. Nie umiemy spędzać razem czasu, nie potrafimy ze sobą rozmawiać. Czy to nie jest czasem wynik tego, że nasze związki nie mają niż wspólnego z miłością a są jedynie skrupulatnie zaaranżowanym kontraktem, w którym chodzi o bycie z bogatym facetem, albo z piękną kobietą?

Patrzyliśmy przez pryzmat przyjemnego i wygodnego życia, a teraz się dziwimy, że zamieniło się ono w udrękę? Co z tego, że mężczyzna dobrze zarabia, jeśli nie szanuje i nie docenia swojej kobiety, albo co gorsza traktuję ją niczym kanarka w klatce? Co z tego, że kobieta ma urodę, skoro to jedyne co może zaoferować światu? Prawnicy już zacierają ręce na liczbę szykujących się pozwów rozwodowych na koniec epidemii. Obrywają też kontakty na linii rodzic-dziecko. Macierzyństwo „bo tak wypada” właśnie wychodzi bokiem. Frustracja, bo trzeba siedzieć z dzieckiem w domu. Złość i wychodzenie z założenia, że to nie rodzic, a szkoła ma wychowywać. Oj biedne te nasze życie! Współczuję tym, co dali się wepchnąć w te wszystkie role pod pretekstem „tak wypada”.

I coś co mnie najbardziej cieszy, śmieszy i przeraża u innych. Ból dupy bo fryzjerzy i kosmetyczki pozamykali salony? No cóż, zdarza się. Czy wygląd niczym z czerwonego dywanu jest teraz niezbędny do życia? Z drugiej strony, może czas się usamodzielnić i zdobyć nowe umiejętność? Czasu teraz nikomu nie brakuje. Dostaliśmy piękny prezent w tym całym nieszczęściu i dobrze go wykorzystajmy. Chociaż raz sama ułóż sobie włosy, pomaluj paznokcie. Masz czas, nikt Cię nie goni. Wystarczy tylko chcieć. Obecna sytuacja właśnie nas uczy, co jest niezbędne do życia i z pewnością nie są to ani kolejne ubrania, ani zabiegi upiększające.

Co robić? Co dalej?

Koronawirus zaatakował świat, to dopiero początek jego podróży po świecie. Zanim ludzkość się podniesie, minie sporo czasu. Nikt  z nas nie wie, jak długo potrwa walka z niewidzialnym wrogiem, ale z pewnością nie możemy tylko bezczynnie siedzieć i czekać. Na co dzień zabiegani, wiecznie wkurzeni, że nie zrobiliśmy tego, czy tamtego bo zabrakło nam czasu. Koronawirus dał nam czas!

Siedzisz w domu, minimalizujesz ryzyko zarażenia, ale jednocześnie nie daj się zwariować. Nie nakręcaj się. Nie snuj apokaliptycznych wizji. Nadrób zaległości, posprzątaj dom, naucz się czegoś nowego, czytaj książki. Doceń czas z najbliższymi! Przeanalizuj swoje życie, dokąd zmierzasz i czy jest to właściwy kierunek. Jednocześnie stwórz plan awaryjny. Zastanów się czy masz dostęp do odpowiednich dokumentów, które Cię zabezpieczą na wypadek, gdy jednak coś się stało. Wiadomo, że teraz każdy myśli optymistycznie i jak mantrę powtarza „mnie to nie dotyczy”, ale jak widać, w życiu różnie może być. Zatem wykorzystajmy ten czas i zacznijmy myśleć racjonalnie.

Nie będzie nam łatwo wrócić do normalności, ale kiedyś wrócimy. Kwestia tylko tego, czy obecna sytuacja i zachwianie wszystkich dziedzin życia czegoś nas nauczy?  Może gdy każdy z nas wystawi sobie rachunek za sposób życia i wprowadzi odpowiednie zmiany, zaczniemy życie na nowo, jako lepsi ludzie? Może bardziej docenimy naturę, która nas otacza? Zaczniemy szanować siebie nawzajem i będziemy bardziej pomocni? Może dojdziemy do wniosku, że życie na wysokich obrotach nie wcale życie, a jedynie pędem po niezidentyfikowane kolejne dobra materialne?

Jeśli nie macie pomysłu jak spędzić ten czas w domu, polecam Wam zakładkę DESIGN/DIY/INTERIORS i może znajdziecie inspirację dla siebie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *