Kuchnia podobno jest sercem domu i skupia pozytywną energię. Moja taka nie była. Zamiast być pozytywnym miejscem wpędzała w zły nastrój. Ledwo człowiek wchodził, a już chciał uciekać. Marzył mi się remont, a to by kosztowało krocie. Znalazłam jednak wyjście awaryjne. Postanowiłam przeprowadzić mini remont, delikatne odświeżenie, które przy niewielkim nakładzie środków finansowych dało zadowalający efekt końcowy. W domu jest nowa kuchnia. Dziś pokażę Wam jak było i zdradzę, jak będzie.
Ogólnie nie lubię półśrodków. Lubię, gdy cokolwiek robię, jest to od razu skończone na tip top. Cenię sobie perfekcję, dobrą jakość i luksusowe rozwiązania. Tak miało być w nowej kuchni. Przy pierwszym remoncie – Nowe oblicze domu – kuchnia została jedynie odświeżona. Na tamten moment nie miałam planu, jak ma tu być w przyszłości, jedynie wiedziałam, że nowa kuchnia pochłonie ładne kilkanaście tysięcy, jak nie więcej.
Muszę, bo się uduszę
Lista projektów, które zaplanowałam na 2020 rok jest obszerna i praktycznie wszystko musi być na już. Oczywiście miało być bez półśrodków, ale miałam dość złej energii, która się kumulowała w kuchni. Gdy dana przestrzeń nie wpisuje się w moje pojęcie estetyki, czuję się wyssana z energii, dlatego zdecydowałam, że zaakceptuję tu krótkoterminowe rozwiązanie. Niby krótkotrwałe, a już dało ogrom radości i da jeszcze więcej, gdy skończę.
Tak było…
Pokazywałam Wam tylko taki fragment, bo tylko to nadawało się do publikacji. A teraz zobaczcie jaka masakra skrywała się dalej…
Wiecie jak ja tu rzucałam przysłowiowym „mięsem”? Nie zliczę. Nawet gotowanie nie sprawiało mi radości, a na samą myśl, że remont kuchni równa się z demolką prawie całego dołu, byłam załamana. Czytałam, szukałam rozwiązań, robiłam kosztorysy i mamy to!
Kuchnia! Będzie pięknie!
Docelowo wszystko ma być na wysoki połysk. Dominujące kolory to biel i czerń. Meble białe, blat kuchenny – czarny marmur. Sprzęty AGD obowiązkowo czarne, a wszelkie dodatki i dekoracje – złote. Zastawa stołowa również ma być w tych kolorach. Tak będzie, kiedyś…
Teraz jest jedynie namiastka tego co będzie. Zlikwidowałam górne szafki, które nie dawały miejsca do przechowywania, ale zbieramy sporo kurzawy. Płytki na ścianie i cegły pomalowałam.
Jest lepiej! Jest jaśniej! Nareszcie mi się podoba i nie tracę humoru, gdy muszę coś ugotować. Jeszcze dużo potrzeba, aby było idealnie, jeszcze wiele rzeczy mnie denerwuje, ale decyzja o mini remoncie była właściwa!
Co u Was na remontowej tapecie? Co planujecie zmienić w swoich domach i mieszkaniach? Dajcie znać 🙂
PS. Dziś DZIEŃ POZYTYWNEGO MYŚLENIA!
Marzę o remoncie kuchni, a w ogóle to o remoncie całego mieszkania. Tylko musiałabym na ten czas się wyprowadzić bo nie znoszę remontów…
Zaczyna być pięknie 🙂 ja się nadal urządzam…i kuchnie mam na zasadzie wstawię to tu na chwilę, żeby jakoś funkcjonować 😶
ciekawi mnie efekt końcowy więc zostaje na dłużej 🙂
Ja mam od niedawna szara kuchnie i tez mnie bardzo cieszy ze wybrałam jaśniejszy kolor
Jest efekt! Zrobiło się jaśniej i przyjemniej 🙂 Meble też można przemalować. Ja namawiam rodziców na przemalowanie mebli kuchennych, ale im chyba nie przeszkadza kolor.