BLOGGERLIFE, IN MY MIND/THEORY

Dzięki hejterze, ale nie myśl sobie, że…

Wkraczając w wirtualna przestrzeń, musisz się tam liczyć z obecnością innych. Wstawiasz zdjęcia, piszesz – inni to obserwują. Jednym się to podoba, drugim nie, ale swoje zdanie chowają dla siebie i swojego kręgu znajomych. Jest jeszcze inna grupa, nie ważne co byś robił, zawsze będzie źle – będziesz płaczkiem, kłamca, szpanerem, nigdy autentyczną i szczerą osoba. Trzeba Cię zniszczyć i do tego właśnie dąży ta ostatnia grupa. Dziś ten wpis jest dla was* – drodzy hejterzy!

Przez chwile miałam dość, chciałam zniknąć. Ale dlaczego? Dlaczego mam się chować, uciekać i to tylko dlatego, że istniejecie wy – ty ? Żyję jak chcę, sama ustalam zasady, nikogo nie krzywdzę. Robię coś dla siebie, swojego dziecka i dzielę się cząstką tego wszystkiego na blogu, insta i fb. I jestem gnojona… za sam fakt, że istnieje w tej przestrzeni, za odwagę do życia po swojemu. Gnojona za zbyt wystawne, ponoć luksusowe życie. Tylko wiesz co – hejterze kochany? Na chwilę zmiękłam, ale teraz muszę ci podziękować – w rzeczywistości mnie wzmocniłeś! I nie mam ochoty się chować, bo niby dlaczego? Mam się wstydzić tego jak żyję, co mam i gdzie wyjeżdżam? Nie! Bo nikogo nie okradłam, mam to na co zapracowałam! A ty najwidoczniej jesteś cholernie zazdrosny, i zamiast się wziąć do roboty, cały swój czas poświęcasz na media społecznościowe i szykanowanie innych. Żal mi ciebie! A mimo to dziękuję! Zrobiłam sobie chwilę przerwy, popracowałam w ogrodzie, przemyślałam i wróciłam!

A teraz bardziej personalnie, wobec stawianych mi zarzutów:

Cukierkowo, aż do porzygu.

Instagram to nie 100% realności. Pokazuję to co chcę i kiedy chcę. Wiec nie wyciągaj wniosków z kilku wykadrowanych chwil z życia. Jeśli już coś udostępniam, to dobrowolnie. Jeśli coś jest dla ciebie zbyt ładne, to sorry, ale taki już jest Instagram – galeria ładnych kadrów, które mają inspirować, umilać dzień. Przecież nikt nie chce mieć na swoim profilu wysypiska śmieci, prawda?

Taka niezależna i samodzielna samotna matka, a w rzeczywistości ojciec dziecka jest z nami i cała historia, którą opisywałam na Insta to fejk pod publikę.

Tak? A po co bym miała to robić? Po co miałabym ukrywać szczęśliwe życie rodzinne, gdyby było tak jak twierdzisz? Myślisz, że wiesz lepiej ode mnie – co się stało i dlaczego? Ba! Nawet twierdzisz, że wiesz kto jest ojcem mojej córeczki! Hahaha, nic nie wiesz!! A jeśli boli cie, że sobie radzę to już nie mój problem. Nauczyło mnie tego życie. Ty najwidoczniej wszystko masz podstawione pod nos, albo nie umiesz gospodarować swoim czasem, skoro twierdzisz, że moja samodzielność jest wymyślona pod publikę. Przestań myśleć, bo ewidentnie nie jesteś do tego stworzony!

Bo ja mam…

Tak, mam i co, boli cię to? Ty też możesz mieć! Kup, co za problem? Nie kumam Twojej zazdrości. Jeśli polecam jakikolwiek produkt / firmę to dobrowolnie. Nie mam podpisanej żadnej umowy, a moje wyjazdy nie są sponsorowane przez biura podróży. Za często jeżdżę (edit: jeździłam) do Włoch? Przeczytaj ze zrozumieniem opisy zdjęć. Na wakacje tam nie pojechałam. I wiesz co? Jeszcze nie raz tam się wybiorę, ale na razie jestem zajęta wyjazdem w bardziej odległą stronę świata. A kwestia uzyskania rabatu na zakupy to jedynie umiejętność negocjacji i każdy ma prawo tego spróbować. Sprzedawca wystawia cenę jaką chce uzyskać, ale produkt kosztuje tyle ile kupujący jest w stanie za niego zapłacić. (Poobserwuj rynek, może wyciągniesz jakieś wnioski)

Typowa blogerka – celebrytka, która szpanuje porodem w prywatnej klinice.

Jakoś nie widziałam w regulaminie jakiejkolwiek kliniki zapisu „przyjmujemy jedynie, blogerów-celebrytów”. A tak dla jasności to żadna ze mnie celebrytka, na ściankach nigdy się nie pojawiałam (JESZCZE!), więc ktoś tu myli pojęcia. Co do porodu, dlaczego mam się kryć ze swoim szczęściem? Przykro mi, że wiele kobiet cierpi. Tak nie powinno być! Wychodzenie z założenia „ma boleć, masz cierpieć, bo każda przez to przechodzi” to wpadanie w błędne koło. Do prywatnego porodu ma prawo każdy, jednak fakt, nie każdego na to stać… w klinice nikt cie nie ocenia ile zarabiasz i jakie życie prowadzisz. Płacisz za konkretna usługę! Usługę, która kosztuje dużo, ale to już wybór priorytetów. Myślisz, że było mnie na to stać tak od ręki? Już pisałam, nie myśl! Dokonałam kalkulacji rzeczy ważnych i ważniejszych. A nie ma nic ważniejszego niż zdrowie fizyczne i psychiczne. Uwierz mi, mogłam te tysiące zainwestować w wiele innych, wręcz koniecznych rzeczy. Jednak co mi po dokończonym domu, nowej kuchni, czy pięknej aranżacji ogrodu, gdybym miała chore dziecko na skutek błędów lekarskich podczas prowadzenia akcji porodowej albo sama wymagałabym opieki psychologicznej bo dziecko traktowałabym jak przyczynę nieszczęśliwego dnia?

Cieszę się swoim wyborem, szczęśliwą historią porodową, a ty swoją zazdrość wsadź sobie w swoje 4 litery. Dodatkowo moją radość potęguje masa wiadomości od dziewczyn, które też chcą rodzić w godnych warunkach bez obawy o siebie i dziecko. Cieszę się, ze swoją historią mogę uświadomić inne przyszłe mamy, że narodziny dziecka mogą być pięknym dniem (choć nie bezbolesnym). Po raz enty powtórzę, że przykre jest to, że za godne traktowanie bez łamania praw pacjenta trzeba słono płacić. Myślę, że jest sposób, aby kiedyś się to zmieniło i to ty hejterko/ hejterze możesz się do tego przyczynić. Nie wyżywaj się na mnie ani innej kobiecie, która rodziła prywatnie. Przerzuć swoją złość na system, na tych którzy przyczynili się do tego, że narodzin swojego dziecka nie wspominasz najlepiej. Twoich traumatycznych wspomnień to nie zniweluje, ale może przyczynić się do zmiany w przyszłości. Zmiany, którą odczują nasze dzieci.

I na koniec taka rada, nie tylko do hejterów!

Wiem, że ciężko jest być całym dniem uśmiechnięta, bo życie składa się z lepszych i gorszych chwil. Wiele lat nakładałam maskę, w dzień byłam radosna, a pod osłoną nocy zalewałam się łzami. Ale wiesz co? Mimo gorszych chwil życie jest piękne. A jest jeszcze piękniejsze gdy zajmujemy się swoim życiem bez nadmiernego analizowania i zaglądania w stan portfela innych ludzi. Zamiast zazdrościć, że czegoś nie masz, obierz taką drogę, która pozwoli Ci na zdobycie tego czego chcesz. Naucz się cieszyć drobnymi rzeczami, piękną pogoda, malowniczym zachodem słońca. O poczuciu szczęścia nie świadczy stan posiadania. No chyba, że chcesz być szczęśliwy jedynie chwilowo, ale to już Twój wybór

Miłego dnia wszystkim! Tak, hejterom również! – może odrobina sympatii zmiękczy wasze zawistne podejście do wszystkich i wszystkiego!

*użycie małych liter jest zabiegiem celowym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *