IN MY MIND/THEORY

Krytykanctwo i oblewanie błotem jest na topie.

Obserwuję świat, zachowania ludzi i uważnie słucham znajomych, rodziny i wypowiedzi w mediach. Bardzo często zapoznaję się też z opiniami innych, czytam recenzje i polecenia przed zakupem czegokolwiek. Wyciągnęłam ostatnio z tego smutne wnioski. Zatraciliśmy się w krytykanctwie. Wytykanie błędów, wylewanie wiadra pomyj i hejt idą nam najlepiej, natomiast konstruktywną krytyką posługują się nieliczni. Krytykanctwo i oblewanie błotem jest na topie, a nie tak powinno być! Zatem jak? Co można zmienić?

Oczywiście, że generalizuję, bo wiadomo, każdy jest inny i nie wszyscy wcielają się w rolę hejterów. Ogólnie panujące krytykanctwo to bardziej zjawisko, któremu łatwo jest ulec. Tyczy się to niemalże każdej strefy życia.

Ciężko jest wystawić pozytywną opinię

Przyznaje się od razu, że sama się na tym złapałam. Zakupy online robię co kilka dni, a przy tym często szukam opinii o poszukiwanych produktach. Wiadomo, że co ważniejsze to wolę sama przetestować w sklepie stacjonarnym i dopiero podjąć decyzję o zakupie. W kwestii innych rzeczy posiłkuję się opiniami dostępnymi w necie i tu pojawia się spory problem, bo opinii najczęściej brak lub są szczątkowe. Kiepsko, ale przecież sama się do tego przyczyniam. Po dokonaniu zakupów online masowo spływają do mnie maile, aby ocenić produkt. I co ja wtedy robię? Pomijam, bo mam tysiąc innych rzeczy do zrobienia w danej chwili, natomiast później już nie powracam do tych maili. A przecież mogłabym podzielić się swoim spostrzeżeniem o zakupionym produkcie, dzięki czemu pomogłabym w wyborze kolejnym potencjalnym klientom i użytkownikom.

Ten sam błąd popełniam, gdy idę do restauracji lub kawiarni. Oczywiście pochwalę dane miejsce za wszelkie możliwe atuty i zachęcę innych do wybrania się tam, ale opinii na stronie lokalu na FB lub w Google już nie zamieszczam. To mój błąd i błąd wielu innych ludzi! Czy tak ciężko jest wystawić pozytywną opinię? Otóż nie! Postaram się poprawić pod tym względem i Was też do tego zachęcam. Jeśli coś Ci się podoba, napisz to. Wykrzycz światu, gdzie jest fajna miejscówka na randkę, obiad ze znajomymi lub ploteczki z psiapsiółą. Daj innym szansę poznać ten lokal, daj szansę właścicielom zyskać nowych klientów.

Krytykanctwo i oblewanie błotem jest na topie

Coś się sprawdza, coś się podoba i smakuje wyśmienicie, ale pozytywnej opinii z naszej strony brak. Sytuacja się oczywiście powtarza non stop, aż coś pójdzie nie tak. Atmosfera nie taka, całkiem nowa obsługa, być może nowy szef kuchni, inne menu, nasz gorszy dzień i już ulubione miejsce staje się znienawidzone. W złości chętniej dzielimy się swoimi opiniami o produktach, lokalach i usługach. Musimy się pożalić. Jesteśmy wściekli i najchętniej zniszczylibyśmy innych, bo coś poszło nie tak. Tylko czy to dobra droga? Nie mówię teraz o produktach, bo tu drugich szans raczej się nie daje, ale usługi? Dlaczego nie wystawiamy pozytywnych opinii, gdy jest dobrze, a wystarczy raz, aby wystawić tę złą? Jeśli coś się powtarza notorycznie, rozumiem, nie można udawać, że wszystko gra, ale ocenianie po jednym niepowodzeniu jest delikatną przesadą.

Wyróbmy sobie nawyk, wyrozumiałości. Każdemu może powinąć się noga, ale oczywiście miejmy się na baczności i reagujmy, gdy coś non stop jest złe. Oczywiście, żeby była jasność, mówię o kategorii usług, produktów. Nie mieszajmy tego z karygodnym zachowaniem ludzi. Są pewne zachowania, które już po jednym razie należy zgłaszać, ganić i nagłaśniać światu. Jeśli ktoś stosuje przemoc psychiczną i fizyczną nie ma tu miejsca na wyrozumiałość! (o tych tematach też będziecie mogli tu poczytać i to zapewne wielokrotnie, ku przestrodze!)

Zazdrość i ocenianie innych, gdy gówno się wie! Po prostu – HEJT!

Nie znam się, gówno wiem, ale swoje 5gr muszę dodać. Znacie to? Podejrzewam, że tak, bo chyba każdy z nas się z tym spotkał. I to już się tyczy głównie życia innych, bo tak łatwo jest oceniać przez pryzmat szczątkowych informacji. Szczególnie topowe zjawisko w necie, które obserwuję codziennie. Ludzie dostają skrawek czyjegoś życia i już myślą, że wiedzą wszystko i to jeszcze wiedzą lepiej niż sama osoba zainteresowana. Ja ju nawet nie liczę ile razy dostałam wiadomość, że ściemniam co do bycia samotną mamą, albo wobec tego, że jestem wyspana, a pojawienie się dziecka niewiele zmieniło. A czemu ktoś się czepia? Proste, bo zazdrości, bo mierzy wszystkich swoją miarą. To, że TY sobie NIE RADZISZ i na wszystko NARZEKASZ, nie oznacza, że inni też muszą tak żyć. To, że JA sobie radzę SAMA z dzieckiem, od porodu jestem WYSPANA i mogę z moim dzieckiem praktycznie WSZYSTKO, nie znaczy, że każdy tak może. To działa w obydwie strony. Każdy ma inne życie, inaczej sobie organizuje czas i dzieci też są różne. Na czyjeś powodzenie i niepowodzenie składa się tyle zmiennych, że dopiero wnikliwa analiza przypadku daje prawo do wypowiadania się nagłos.

Może warto zamiast zaglądać innym do portfela, pałać zazdrością i oskarżać o koloryzowanie, usiąść i spróbować się zastanowić czemu nam coś się nie udaje? Na szybko mogę stwierdzić, że problem tkwi w przyzwyczajeniach i nawykach, ale to niech każdy względem siebie zrobi analizę. Może odkryjecie dzięki temu coś, co później poprawicie i wyjdzie to Wam na dobre? Ze swojej strony życzę powodzenia! 🙂

Własne zdanie i styl

No właśnie, własne! Ile osób tyle wyborów i poglądów na wszystko. Ty coś lubisz, ale ktoś inny już niekoniecznie i każda ze stron ma prawo do własnego, odmiennego zdania. Problem polega na tym, że najczęściej, jeśli coś nie wpisuje się w nasze „widzi mi się” to z automatu jest gorsze i niewłaściwe. Co za błędny tok myślenia! Co mi do tego jak kto chce żyć, jeśli nie krzywdzi tym innych? Może mi się nie podobać sposób urządzenia domu koleżanki, ale to jej dom i jej wybory. To, że ja mam bardziej wygórowane wymagania, nie znaczy, że wszyscy muszą żyć tak jak ja.

Mamy prawo do własnego zdania, ale nasze zdanie nie może brzmieć: „co za wieśniacki wystrój”. Nawet jeśli tak to odbieramy, zachowajmy to dla siebie. Zamiast cisnąć na głos to co pomyśleliśmy, lepiej policzyć do dziesięciu, znaleźć jakiś pozytyw i powiedzieć: „zupełnie nie mój styl, ale widzę, że wystrój jest konsekwentny”.

Jest różnica między własnym zdaniem, a obrażaniem wyborów innych poprzez te zdanie. Jest różnica między konstruktywną krytyką, a krytykanctwem. Nikt z nas nie jest pępkiem świata i nie powinien się za takiego uważać. Jednocześnie nikt nie jest Alfą i Omegą i to, że sami postąpilibyśmy inaczej, nie jest dowodem, że nasz wybór jest lepszy bądź też najlepszy! Nie wszystko co pomyślimy, musimy od razu wypowiadać. Mniej krytykujmy, więcej chwalmy, a jeśli już krytykujemy to konstruktywnie, czyli wykazując dobre i złe strony tego, do czego się odnosimy. Tak niewiele, a może zmienić tak wiele!

3 thoughts on “Krytykanctwo i oblewanie błotem jest na topie.

  1. Od kiedy pracuję w copywritingu przestałam czytać opinie. Wiem, że większość pisana jest na zamówienie, a piszący nawet towaru nie widział. Nigdy nie biorę takich zleceń, ale sporo ofert tego typu jest w sieci. Za to jeśli jestem zadowolona z usług lub jedzenia zawsze szczerze chwalę 😀

    1. szczere i prawdziwe opinie są najbardziej wartościowe. Te opłacone i podkoloryzowane prędzej, czy później wyjdą na jaw.

  2. Dużo mądrych słów i zdecydowanie się z Tobą zgadzam.Ja lubię chwalić innych, ale też narzekam,żeby sobie ulżyć. Mam tez dużo empatii i to nią się kieruję w swoim zachowaniu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *