Dawno nie było wpisu, który przybliżałby Wam poznanie mojej osoby. Pierwszy taki zapoznawczy post, cieszył się ogromnych zainteresowaniem zatem postanowiłam poszerzyć listę faktów o mnie. Dziś przedstawię Wam informacje z kategorii upodobania i dziwactwa. Taka jestem! Może ktoś z Was ma tak samo jak ja?
Na początek, kto jeszcze nie zna, zapraszam na 20 faktów o mnie. Przywykłam nieraz mówić, że „jestem dziwna”, bo jestem jaka jestem chociaż od jakiegoś czasu staram się to zamienić na „jedyna w swoim rodzaju”. Taka jestem, trochę pokręcona, inna, no po prostu edycja limitowana! Zapraszam na kolejne fakty o mnie. Dziś prezentuję listę 50 faktów o mnie. Tego z pewnością nie wiedzieliście!
Moja codzienność
- Lubię wygodne życie, jednak nie jestem typem kanapowego lenia, który czeka, aż wszystko zostanie mu podstawione pod nos.
- Kocham moje łóżko. Potrafię przespać cały dzień natomiast, żeby się obudzić potrzebuję kilkunastu budzików, jeden po drugim.
- Notorycznie zarywam noce, najczęściej w sezonie jesienno-zimowym. Najdłużej nie spałam 2 dni, gdy przygotowywałam teczkę na egzaminy wstępne na ASP. Bezpośrednio po tych nieprzespanych nocach pojechałam na egzamin poprawkowy z etyki.
- Codzienny grafik mam wypełniony po brzegi, a plan na życie rozrysowany na kilka lat do przodu z uwzględnieniem kilku wyjść awaryjnych.Gdy sama coś zmienię na spontanie, jest dobrze, a gdy ktoś krzyżuje mi plany, to jest bardzo źle.
- Rzadko rozstaję się z telefonem. To moje centrum dowodzenia, a baterię potrafię rozładować nawet trzy razy w ciągu dnia.
- Nienawidzę zimy. Mogę ją oglądać jedynie z bezpiecznej odległości, najlepiej w tv.
- Uwielbiam lato, najlepiej upalne, takie 30+ stopni. Przy 25stopniach potrafię mieć gęsią skórkę. Taka jestem ciepłolubna.
- Mam uczulenie na bylejakość pod każdym względem – zachowanie, ubiór, wybory konsumenckie. Rzeczom na chwilę mówię stanowcze nie. Zamiast kupować coś kiepskiego, lepiej odczekać i kupić produkt z wyższej półki. Takie rozwiązanie jest bardziej ekonomiczne i unikamy wściekania się na buble.
- Lubie otaczać się pięknymi rzeczami. Tyczy się to wszystkiego, wnętrz, detali, uroczystości, odzieży, biżuterii, gadżetów, urządzeń. Wystarczy jedna, mało estetyczna rzec w moim otoczeniu i czuję się źle.
- Uwielbiam chodzić po restauracjach i kawiarniach.
- Totalnie nie lubię sprzątać. Wiem, że niektórzy lubią każdego dnia latać ze szmatą, ja zdecydowanie nie. Cenię swój czas i energię życiową, dlatego powierzchowne sprzątanie jest maksymalnie raz na tydzień. Bardzo za to lubię generalne porządki i hurtowe wywalanie wszystkiego, co już mi nie służy. Od ponad roku walczę o minimalizm w swoim otoczeniu.
- Wyznaję zasadę, że „pomyśleć znaczy zrobić”. Wszystko o czym pomyślę muszę mieć na już. Nie lubię czekać i dlatego też działam od razu i nie oglądam się na innych.
- Mieszkam na wsi chociaż nie cierpię wiejskich klimatów! Ciągniki, krowy, rozwalany obornik doprowadzają mnie do szału. Jak dobrze, że z roku na rok, coraz mniej tego w moim pobliżu.



A w kuchni…
- Do 19 roku życia nie gotowałam. Czasem zdarzył mi się jakiś epizod, jednak kończył się totalną klapą.
- Odkąd zaczęłam całkiem samodzielne życie, gotowanie stało się pasją i wychodzi mi to całkiem przyzwoicie.
- Zawsze przypalam budyń.
- Brzydzę się surowego mięsa! Wszelka obróbka mięsa odbywa się przy użyciu sztućców.
- Niektórzy myślą, że jestem wegetarianką, a ja jedynie bardzo rzadko jem mięso. Potrafiłabym bez niego żyć.
- Jeśli sama nie przyrządzam mięsa, to mam wielkie opory je zjeść w restauracji lub u rodziny. Zawsze jest ryzyko, że trafię na jakąś chrząstkę lub coś, co szybko odbierze mi apetyt.
- Wędlina musi być czysta, bez żadnych żyłek, przerostu tłuszczu i przekrwień. Przy ladzie z wędlinami potrafię w ułamku sekundy ocenić „nie ma tu nic do zjedzenia”. Wyjątkiem wśród tłustych wędlin są szynki długo dojrzewające, jednak zawsze szukam tych z najmniejszą ilością tłuszczu.
- Jestem uzależniona od bekonu. Musi być cienko pokrojony, najlepiej taki milimetr, góra dwa i mocno wysmażony.
- Sernik z rodzinkami to nie sernik.
- Nie cierpię ananasa i nie jem go ponieważ później jestem chora.
- Uwielbiam mocno doprawione dania. Chilli, pepperoni, jalapeño to must have niemalże do wszystkiego.
- Mam fioła na punkcie krewetek. Dosłownie dostaję kulinarnego orgazmu, gdy odkrywam kolejną restaurację, gdzie serwują krewetki, a najlepiej na ostro. Nie lubię koktajlowych, wyglądają jak robaki.
- Mam ambiwalentny stosunek do lodów. Śmietankowe i waniliowe to nie lody. Uwielbiam czekoladowe. Zdecydowanie wolę sorbety.
- Nie potrafię jeść śniadań zaraz po przebudzeniu. Najlepsza pora na śniadanie to takie 2-3h po otwarciu oczu.


Moda i uroda
- Kiedyś nienawidziłam sukienek, byłam zmuszona w nich chodzić u ŚJ. Bardzo nie lubię, gdy się mnie do czegoś zmusza. Teraz mam fioła na punkcie sukienek.
- Moja garderoba liczyli jakieś 60 sukienek plus spódnice. Najbardziej lubię obcisłe modele, które podkreślają moją figurę.
- Nie lubię rajstop i unikam ich jak tylko się da. Mam co prawda kilka modeli, jednak na pierwszym miejscu, zawsze stawiam pończochy.
- Bielizna musi być koronkowa i ekstrawagancka.
- Szpilki i obcasy to moje kolejne uzależnienie. Kiedyś miałam pokaźną kolekcję tych butów. Odkąd odkryłam, że można chodzić cały dzień w szpilkach bez efektu zmęczonych nóg, szpilki z sieciówki mnie nie interesują.
- Mam słabość do marek premium. Raz na jakiś czas kupuję sobie ekskluzywne produkty.
- Nie cierpię ubierania się na cebulę. W efekcie tego często chodzę przeziębiona.
- Zdecydowana większość moich ubrań to obcisłe modele. Sukienki, topy, spodnie mają podkreślać kobiece kształty, a nie je zakrywać.
- Nie kupuję w lumpeksach. Oczywiście mega popieram obecny trend „zero waste”, ale w kwestii ubrań, nie jest to rozwiązanie dla mnie.
- Nigdy nie byłam u kosmetyczki.
- Paznokcie muszę mieć długie. Nie umiem funkcjonować z krótkimi i są one dla mnie mało estetyczne.
- Nie wyobrażam sobie nie mieć przekutych uszu. Kolczyki to moje must have.
- Chodzenie do fryzjera to dla mnie katorga. Rzadko kiedy jestem zadowolona. Włosy farbuję sama.



Ach ten sport…
- Jestem totalnie asportowa. Dla mnie sport to zło.
- Uwielbiam spacery. Dziennie potrafię przemierzać od kilku do kilkunastu kilometrów.
- Gdy mam wybór, zamiast komunikacji miejskiej wybieram spacer.
- Dawno, dawno temu jeździłam na zawody sportowe. Mało brakowało, a przepłaciłabym to zdrowiem i życiem.
- Sport w tv działa mi na nerwy zatem lepiej nie oglądać meczy w mojej obecności.
- Jedyny „sport” jaki uznaje, to ten w sypialni 😀
- Nie potrzebuję chodzenia na siłownię by mieć szczupłą sylwetkę. Nawet po ciąży było mi to nie potrzebne. Dobre geny i wysiłek fizyczny w ogrodzie w zupełności wystarczy.
- Lubię jazdę rowerem, rekreacyjnie, nie wyczynowo.
- Czasem miewam przypływ energii i mam ochotę na chwilę biegu.Po takich akcjach moje płuca umierają przez kilka dni.
- Lubię się wspinać, nieraz bez żadnych zabezpieczeń. Skałki w Norwegii są do tego idealne.

W 90% jestem Twoją przeciwnością 🙂